Warszawska Grupa Zen

  1. Dom
  2. »
  3. Warszawska Grupa Zen
Description:
Warszawska Grupa Zen

Warszawska Grupa Zen

Warszawska Grupa Zen

Sangha Praktykująca Koreański Zen Sŏn

Przyjęliśmy zasady funkcjonowania grupy, które nie zostały zaczerpnięte ze wzorów azjatyckich, lecz w świadomy sposób wybrane i określone przez ogół członków. Tworzymy wspólnotę, w ramach której wszyscy mają równe prawa: każdy ma wpływ na sposób funkcjonowania grupy, każdy też ponosi odpowiedzialność za jej dobro i rozwój. Kluczowe znaczenie mają dla nas: szacunek i przyjaźń, otwartość i szczerość w rozmowach, demokratyczny sposób podejmowania decyzji oraz przejrzystość działania. Ważnym elementem naszej praktyki jest wspólne podejmowanie różnego typu przedsięwzięć oraz wzajemne wspieranie się tak w sprawach zasadniczych, jak i w drobnych. [1]

Historia Warszawskiej Grupy Zen

Seung Sahn

Seung Sahn

Nasza grupa jest jedną z najstarszych grup zen w Polsce.

Zawiązała się wkrótce po pierwszej wizycie w Polsce mistrza Seung Sahna (1978 r.), jako jedna z dwóch grup w Polsce – obok krakowskiej – praktykujących zen w stylu koreańskim zgodnie z jego wskazówkami. Osobami prowadzącymi grupę na przestrzeni lat byli Ania Gołąb, Piotr Giers i Leszek Wojas. (..). Przez wiele lat grupa była związana ze Szkołą Zen Kwan Um. Od kwietnia 2016 roku działa niezależnie. Obecnie praktyki odbywają się w ośrodku Szambali przy ulicy Śniadeckich.

Seung Sahn

Mistrz zen Seung Sahn

Mistrz zen Seung Sahn

był 78 patriarchą w swojej linii przekazu i najmłodszym mistrzem zen.

Twórca jednej z największych organizacji zen na świecie – Kwan Um Zen School, działającej także w Polsce pod nazwą Szkoła Zen Kwan Um

Po przeczytaniu Diamentowej sutry (kor. Geumgang gyeong) jego umysł stał się czysty. Przez kilka następnych tygodni przeczytał inne sutry. W październiku 1948 roku został mnichem buddyjskim[1].

W dziesięć dni po przyjęciu wskazań udał się na 100-dniowe odosobnienie na górze Won Gak (Doskonałego Oświecenia). W czasie jego trwania odżywiał się tylko igłami sosnowymi i jego ciało zrobiło się zielone. Przez 20 godzin dziennie śpiewał “Wielką Dharani Pierwotnej Energii Umysłu”. Kilka razy dziennie brał kąpiel w lodowatej wodzie[1]

Miał wiele okresów zwątpienia w celowość takiej praktyki, 9-krotnie chciał zrezygnować z odosobnienia, pakował swoje rzeczy, a później je rozpakowywał. Po 50 dniach jego ciało było wyczerpane i miał przerażające wizje tygrysów, demonów i owadów. Po miesiącu takich wizji pojawiły się miłe wizje buddów, którzy przychodzili, aby go uczyć sutr i bodhisattwowów w przepięknych szatach. Czasem, gdy przewracał się z wyczerpania, był delikatnie budzony przez bodhisattwę Kwanseum. Po 80 dniach jego ciało zrobiło się bardzo silne[1].

Setnego dnia podczas śpiewania i wybijania rytmu moktakiem, nagle jego ciało zniknęło a on znalazł się w nieskończonej przestrzeni. Z daleka słyszał swój głos i uderzenia w moktak. Gdy ten stan się skończył Seung Sahn zrozumiał, “że skały, rzeka, wszystko, co mógł zobaczyć, wszystko, co mógł słyszeć, wszystko było jego prawdziwym ja. Wszystkie rzeczy są właśnie takie, jakie są. Prawda[1]

The_Compass_of_Zen

The_Compass_of_Zen

W Korei w 1957 roku został opatem klasztoru Hwagye. (Hwagye sa (화계사 Klasztor Lśniącego Strumienia)W tym samym czasie założył Zjednoczone Stowarzyszenie Buddyjskie, które gromadziło świeckich ludzi oddanych sprawie koreańskiego buddyzmu i jego ożywieniu. Należał także do Rady Dyrektorów zakonu Chogye, która w latach 50. i 60. XX wieku podjęła się zreformowania zakonu i likwidowania skutków kilkudziesięcioletniej okupacji japońskiej i kilkusetletniego tępienia buddyzmu przez konfucjańską dynastię Chosŏn[1]

(Obecnie szkoła Chogye jest największym buddyjskim zakonem w Korei. Z 25 świątyń parafialnych zarządza się podległymi klasztorami i świątyniami, których jest łącznie około 2000).(2}

W maju 1972 roku przybył do Providence w stanie Rhode Island w USA. Był bez pieniędzy i rozpoczął pracę jako mechanik. Gdy został rozpoznany jako koreański mnich, pojawili się ludzie pragnący praktykować pod jego kierunkiem i powstał pierwszy ośrodek zen. Wkrótce powstały ośrodki w innych miastach USA.

Seung Sahn

Seung Sahn

W 1978 roku mistrz Seung Sahn przybył po raz pierwszy do Polski na zaproszenie jego polskich uczniów Powstał Krakowski Ośrodek Zen i wkrótce inne.

W 1983 roku oficjalnie została otwarta Kwan Um School of Zen. Do tego czas mistrz już od ponad 10 lat jeździł po USA i Europie i szerzył Dharmę. Od zakonu Chogye w Korei otrzymał tytuł Wielkiego Mistrza (kor. Daesa). Seung Sahn dokonał przekazu Dharmy dla 10 mistrzów zen oraz pozwolenia nauczania (inka) dla mistrzów Dharmy. Dae Soen Sa Nim zmarł w otoczeniu swoich uczniów w Hwagye sa w Seulu 30 listopada 2004 roku[1]

Medytacja

Medytacja przybliża nas krok po kroku do teraźniejszości. Według buddyzmu i wielu tradycji mistycznych czas i przestrzeń są jedynie manifestacjami ludzkiego umysłu. Wszystko jest jednym „tu i teraz”. Zrozumienie tej prawdy pozwala na osiągnięcie poczucia bycia ważnym składnikiem rzeczywistości i wszechświata, bez którego nic nie może istnieć tak, jak istnieje. Prowadzi to do wewnętrznej, pełnej akceptacji stanu zastanego, do którego ani się nie wybiega, ani się przed nim nie ucieka. Medytujący „zastyga” w tej teraźniejszości i czerpie zadowolenie równocześnie ze wszystkiego i z niczego. Sama medytacja staje się jak jednoczesne postrzeganie obu stron medalu i oscylowanie między tym, co wewnętrzne, a tym, co zewnętrzne, minione i nadchodzące, możliwe i niemożliwe. W tym świetle słowo „medytacja” nie tyle wywodzi się z łacińskiego meditatio, ile dzieli źródłosłów z „medycyną”, „mediacją” i „medium”, i w tym kontekście oznacza „drogę środka”. Równowaga fizyczna i psychiczna od dawna uważana jest za źródło i warunek zdrowego życia, podczas gdy utrata wewnętrznej harmonii – za przyczynę choroby i złego samopoczucia. [3]

monk, hands, zen

Photo by terimakasih0

Medytacja śpiewu

W naszej praktyce ważną rolę pełni medytacja śpiewu. Nie wymaga ona żadnych szczególnych zdolności. Jej istotą jest koncentracja na dźwięku własnego głosu oraz tego, jak stapia się on z głosami innych śpiewających. Otwiera się wtedy możliwość odczucia, że „ja” i „inni” jesteśmy – pomimo wszystkich dzielących nas różnic, także w zakresie umiejętności wokalnych – w swej najgłębszej istocie jednością.

Słowik nie czuje się dotknięty
prostym śpiewem kukułki.
Ale ty, jeśli ja nie śpiewam tak jak ty,
mówisz mi, że jestem w błędzie.

Śpiewamy więc nie po to, by zapewnić sobie dobre samopoczucie, ani też nie po to, by dostarczać słuchaczom estetycznych doznań, lecz po to, by oczyścić nasz umysł i odkryć jego naturę. Kiedy dzięki postrzeganiu dźwięku swojego głosu zaczynasz czuć, że Ty i wszechświat staliście się jednym, znika cierpienie i pojawia się prawdziwe szczęście. Odkrycie jedności z innymi istotami sprzyja obudzeniu się empatii, współczucia i miłości; naturalną konsekwencją jest wkroczenie na ścieżkę pomagania im i działania na ich rzecz.

Stack of Round Polished Wood Chunks and Beige Notebooks

Photo by PNW Production

Ślubowania

Cztery Wielkie Ślubowania

Czujące istoty są niezliczone, ślubujemy je wszystkie wyzwolić.
Iluzje są nieprzebrane, ślubujemy je wszystkie wykorzenić.
Nauki są niewyczerpane, ślubujemy je wszystkie zgłębić.
Droga Buddy jest doskonała, ślubujemy ją osiągnąć.


Cztery Wielkie Ślubowania to deklaracja gotowości do pełnego wdrażania nauk Buddy.

Pierwsze z nich wyznacza kierunek: wstąpienie na ścieżkę bodhisattwy. „Bodhisattwa”, czyli „istota przebudzona”, to człowiek, który osiągnął Przebudzenie i trwale uwolnił się od cierpienia, nie zadowala się jednak uzyskanym stanem spokoju i błogości, lecz pragnie doprowadzić do wyzwolenia wszystkie czujące istoty. Przebudzenie nie jest dla niego celem samym w sobie, lecz ma wartość ze względu na to, że umożliwia pomaganie innym w najpełniejszy, najbardziej efektywny sposób. Mistrz Seung Sahn podkreśla: „Karma bodhisattwy oznacza życie tylko dla wszystkich istot. Moje życie i moje działanie nie jest dla mnie. […] Te ślubowania mówią o naszym głównym zadaniu tu na tej ziemi: w jaki sposób mogę pomóc innym istotom?”.

Buddha Statue

Photo by Eckhard Pemsl

Czujące istoty można ostatecznie uwolnić od cierpienia tylko poprzez uświadomienie im podstawowego źródła cierpień: iluzji stwarzanych przez ich własne umysły.

Nie jesteśmy w stanie zmienić natury ciała, które nieuchronnie skazuje nas na ból i cierpienie, lecz możemy zmienić nasz sposób myślenia, a tym samym wykorzenić złudzenia i błędne poglądy. Budda jako pierwszy zrozumiał, że życie, starość, choroba i śmierć tak naprawdę nie istnieją, lecz „są iluzją stwarzaną całkowicie przez nasze myślące umysły. Nasza prawdziwa natura nigdy nie rodzi się ani nie umiera. To, co czyni tak wspaniałym życie Buddy jest fakt, że osiągnął on ten pogląd, znajdując się w samym środku tego tymczasowego i nietrwałego życia. Narodziny, starość, choroba i śmierć – tych czterech cierpień nikt nie jest w stanie fizycznie pokonać. Nawet najsilniejszy człowiek świata tego nie potrafi, dopóki posiada to nietrwałe ciało. Jednak Budda jasno ukazał nam, w jaki sposób możemy użyć tej nietrwałej fizycznej sytuacji, aby osiągnąć głęboki wgląd w naszą prawdziwą naturę, która jest wolna od narodzin, starości, choroby i śmierci”.

Podstawowa iluzja to przekonanie o istnieniu odrębnego i niezależnego „ja”.

Ludzie „pragną, aby ta iluzja «ja jestem» stawała się coraz większa i większa. «Jestem tym». «Jestem tamtym». «Jestem świetnym profesorem». «Jestem sławnym aktorem». «Jestem znajomym takiego-a-takiego». Nie zaznają szczęścia, dopóki inni ludzie nie uznają tego «ja jestem» i w jakiś sposób mu nie ulegną. […] w większości przypadków my wszyscy bezlitośnie między sobą współzawodniczymy w codziennym życiu, tylko po to, aby wywyższyć nad innych nasze «ja jestem». Kłamiemy i oszukujemy. Kłócimy się i obgadujemy innych nie tylko po to, aby stać się sławnym, ale również żeby pokazać, że to moje «ja jestem» jest w jakiś sposób lepsze od twojego i jej. I całe to cierpienie i ból pochodzą tylko od tej jednej iluzorycznej myśli, do której każdy jest przywiązany: «ja jestem»”. Dopiero doświadczenie braku realności własnego „ja” prowadzi do wyzwolenia się z postawy egoistycznej, pozwala zobaczyć, że w gruncie rzeczy „ja” i „inni” niczym się nie różnimy i „nie jesteśmy od siebie oddzieleni. Ich cierpienie jest moim cierpieniem: to ta sama substancja. Ich szczęście jest moim szczęściem, dlatego działanie tylko dla innych istot jest możliwe”. Pojawia się prawdziwe współczucie: pełne wczucie się w sytuację drugiego człowieka, odczuwanie jego szczęścia i cierpienia jako własnego. Troska o innych, która rodzi się wtedy w naturalny sposób, stanowi podstawę dyscypliny duchowej i jest oznaką głębokiej mądrości.

statue, buddha, sculpture

Photo by PatrizioYoga

Warunkiem właściwego rozumienia idei wyzwolenia wszystkich czujących istot i wynikających z niej konsekwencji jest pełne poznanie nauk, które pozostawił nam Budda – dlatego powinniśmy dążyć do tego, by je wszystkie zgłębić.

Chodzi tu nie tylko o zaznajomienie się z sutrami i komentarzami, lecz także – a nawet przede wszystkim – o ich urzeczywistnienie, doprowadzenie do zmiany sposobu myślenia oraz postrzegania świata i innych czujących istot. Zrozumienie naszej prawdziwej jaźni powoduje, że każdy moment życia staje się źródłem mądrości, która pozwala na podejmowanie działań adekwatnych do zmieniających się warunków. „Osiągnięcie mojej prawdziwej jaźni oznacza po prostu, że z chwili na chwilę utrzymuję właściwą sytuację, właściwą relację oraz właściwą funkcję na tym świecie. W jasny sposób funkcjonuję w tym wszechświecie, aby wyzwolić wszystkie istoty”.

Czwarte z wielkich ślubowań to deklaracja dążenia, by doznać Przebudzenia, annutara samyak sambodhi.

Ślubowania wyznaczają początek drogi: wskazują na nasze pragnienie osiągnięcia stanu Buddy. Jest to cel, który powinniśmy stale mieć na uwadze, starając się zrozumieć literę i ducha nauk oraz kultywując miłującą dobroć i współczucie wobec innych. Na tej drodze pragnienie uwolnienia od cierpienia innych czujących istot oraz mądrość wynikająca z uświadomienia sobie pustki są ściśle ze sobą powiązane i powinny być rozwijane równolegle. W tym dziele niezbędna jest wytrwałość: „z chwili na chwilę moje życie jest tylko dla wszystkich istot. […] Oznacza to, że obojętnie czy pojawiają się przyjemne czy nieprzyjemne uczucia, cierpienie albo błogość, ja tylko próbuję pomóc wszystkim istotom. […] Nasza praktyka nigdy się nie kończy, ponieważ nigdy nie kończy się praca wyzwalania wszystkich istot”. Pragnienie wytrwania na tej drodze, a tym samym dotrzymania złożonych ślubowań, doskonale wyrażają słowa Śantidewy:

Dopóki będzie istniał świat
i dopóki rozciągać się będzie przestrzeń,
Niechaj wytrwam niezachwiany,
obracając wniwecz tego świata boleści.

Cytaty zostały zaczerpnięte z książek:
Seung Sahn, Kompas zen, tłum. Bon Gak (Robert Bączyk), Warszawa 2005
Śantidewa, Droga ku przebudzeniu, tłum. Magda Złotowska, Warszawa 2016

Fragment Sutry diamentowej:

Tradycyjne, kieszonkowe, składane wydanie Diamentowej Sutry w języku chińskim

Tradycyjne, kieszonkowe, składane wydanie Diamentowej Sutry w języku chińskim

 

4. Subtelna praktyka nie przywiązywania się

Diamentowa Sutra

Diamentowa Sutra

Kiedy działasz zgodnie ze źródłem, nie przywiązujesz się do form. Stąd w sutrze następuje rozdział o subtelnej praktyce nie przywiązywania się.

Ponadto, Subhuti, praktykując dawanie, bodhisattwowie nie powinni się do niczego przywiązywać. Oznacza to praktykowanie dawania bez przywiązywania się do form, praktykowania dawania bez przywiązywania się do dźwięków, zapachów, smaków uczuć ani zjawisk.

Kiedy zwykli ludzie praktykują dawanie, poszukują tylko osobistej godności albo przyjemności: dlatego właśnie wpadają z powrotem w trzy światy, gdy ich nagrody zostaną już wyczerpane. Bhagavan jest bardzo hojny, nauczając praktyki wolnego od formy dawania, nie poszukując osobistej godności ani przyjemności; pragnie tylko, abyśmy zniszczyli w nas samych pełne chciwości nastawienie, gdy na zewnątrz pomagamy wszystkim istotom. Takie oto zharmonizowanie nazywa się praktykowaniem dawania bez przywiązywania się do form.

Starszy Subhūti zwraca się do Buddy w najwcześniejszej datowanej drukowanej książce ( Diamentowa Sutra ).

Starszy Subhūti zwraca się do Buddy w najwcześniejszej datowanej drukowanej książce ( Diamentowa Sutra ).

Subhuti, tak właśnie bodhisattwowie powinni praktykować dawanie, nie przywiązując się do przejawów zjawisk.

Praktykowanie dawania w zgodzie z bezforemnym umysłem tak-jak-to oznacza, że nie występuje świadomość własnej hojności, daru czy też obdarowywanego. Nazywa się to praktykowaniem dawania, nie przywiązując się do przejawów zjawisk.

Dlaczego? Subhuti, ciało błogosławieństw tych bodhisattwów, którzy praktykują dawanie, nie przywiązując się do przejawów zjawisk, jest trudne do zmierzenia.

Bodhisattwowie praktykują dawanie, nie poszukując niczego – błogosławieństwa, które w ten sposób otrzymują, są niezmierzone jak przestrzeń w dziesięciu kierunkach.
Według jednego z wyjaśnień, praktyka dawania jest powszechnym rozproszeniem. Jeśli potrafisz rozproszyć wewnątrz wszystkie fałszywe myśli, nawyki i skalania umysłu, cztery wyobrażenia znikają i nic nie jest już przechowywane – oto prawdziwe dawanie.
Również, wyjaśniając dalej dawanie, zależy ono od nie przywiązywania się do przedmiotów zmysłów i    

Mural of bodhisattva Padmapani in Ajanta Caves. India, 5th century

Mural of bodhisattva Padmapani in Ajanta Caves. India, 5th century

nieposiadania skażonych rozróżnień. Powinno się po prostu powrócić do czystości i urzeczywistnić fakt, że wszystkie zjawiska są puste. Jeśli tego nie rozumiesz, stwarzasz tylko nową karmę. Dlatego powinniśmy pozbyć się chciwości wewnątrz, na zewnątrz praktykując hojność. Kiedy wewnątrz i zewnątrz są ze sobą w zgodzie, osiągane błogosławieństwa są nieskończone.
Kiedy widzisz, że ludzie czynią zło, jednak nie roztrząsasz ich błędów, a twoja własna natura nie stwarza rozróżniających myśli, nazywa się to wolnością od przywiązań do przejawów zjawisk. Jeśli praktykujesz zgodnie z naukami, a w twoim umyśle nie pojawia się ani podmiot, ani przedmiot, jest to właściwy stan. Jeśli praktykujący posiada w umyśle podmiot i przedmiot, nie nazywa się tego właściwym stanem. Dopóki poczucie podmiotu i przedmiotu nie wygaśnie, nigdy nie osiągnie się wyzwolenia.
Jeśli nieustannie, z chwili na chwilę, robisz użytek z mądrości pradżni, błogosławieństwa są nieskończone. Jeśli w ten sposób praktykujesz, zyskujesz cześć i wsparcie wszystkich ludzi i istot niebiańskich – oto, co nazywamy błogosławieństwami. Jeśli nieustannie praktykujesz dawanie bez przywiązywania się do przejawów zjawisk, powszechnie szanując wszystkie istoty, zasługi i cnoty są bezgraniczne i nie można ich zmierzyć.

meditation, meditating, hands

Photo by truthseeker08

Subhuti, jak uważasz, czy przestrzeń na wschód jest łatwa do zmierzenia?
Nie, nie jest, Bhagavan.
Podobnie, czy przestrzeń na południe, na zachód, na północ i pomiędzy nimi, jak również ku zenitowi i ku nadirowi jest łatwa do zmierzenia?
Nie, nie jest, Bhagavan.
Tak właśnie jest, Subhuti. Ciało błogosławieństw tych bodhisattwów, którzy praktykują dawanie, nie przywiązując się do przejawów zjawisk, jest trudne do zmierzenia. mówi, że przestrzeń nie zna granic i nie można jej zmierzyć. Błogosławieństwa powstałe w wyniku czynów bodhisattwów, którzy praktykują dawanie, nie przywiązując się do przejawów zjawisk, również są niepoliczalne i nieograniczone.

Nic na świecie nie jest większe niż przestrzeń, żadna natura nie jest większa od natury buddy. Dlaczego? Cokolwiek posiada kształt i formę, nie może zostać nazwanym wielkim; przestrzeń nie posiada kształtu ani formy, tak więc można ją nazwać wielką. Wszystkie natury posiadają ograniczenia, nie mogą więc być nazywane wielkimi; przestrzeń nie posiada ograniczeń, tak więc nazywa się ją wielką.
W przestrzeni nie istnieje wschód, zachód, południe ani północ: jeśli postrzegasz wschód, zachód, południe i północ, jest to również przywiązywaniem się do zjawisk, nie osiągasz więc wyzwolenia. Natura buddy pierwotnie nie posiada jaźni, osoby, istoty ani życia: jeśli wyobrażenia te są widoczne, jest to naturą zwykłych istot, której nie należy nazywać naturą buddy. Nazywa się to również dawaniem przywiązanym do przejawów zjawisk.
Podczas gdy w kontekście pogrążonego w ułudzie umysłu mówi się, że wschód, zachód, południe ani północ istnieją, czy mogłyby one istnieć w kontekście abstrakcyjnej prawdy? Tak zwany wschód i zachód nie istnieją – czy z południem i północą mogłoby być inaczej?
Nasza własna natura jest pierwotnie otwarta, spokojna i zjednoczona, niczego nie rozróżniając; stąd Tathagata wychwala nie stwarzanie rozróżniających myśli.

Tak oto, Subhuti, bodhisattwowie, którzy postanowią wkroczyć na drogę wiodącą ku najwyższemu doskonałemu oświeceniu, powinni praktykować dawanie bez przywiązywania się do przejawów zjawisk.

Po prostu postępuj według powyższych nauk, zakorzeniony w bezforemnym dawaniu, a staniesz się bodhisattwą.[4]

Contact Information
Website:

Zostaw komentarz

Wyślij wiadomość do właściciela wizytówki

Wyślij wiadomość do moderatora